Przejdź do treści

Kreta – wyspa o antycznych fundamentach

Kreta – urokliwe miejsce na wakacje, ale i wspaniała wyspa o antycznych fundamentach. Miejsce, w którym mieszają się wpływy greckie, rzymskie, osmańskie, a historia sięga tysięcy lat przed narodzinami Chrystusa. Kraina labiryntu, Zeusa, oliwek, w której nie zabrakło również monet. Zapraszam na bardziej foto niż relację ;), choć postaram się kilka smaczków tutaj przemycić.

Antyk na każdym kroku – Kreta

W końcu już pierwsze skojarzenie z tą wyspą przenoszą nas do mitologii greckiej ;) Motywy Minotaura i labiryntu są tu często spotykane, nie tylko na monetach.

Tetreadrachma z Knossos z aukcji Ira & Larry Goldberg
Tetreadrachma z Knossos, genialny egzemplarz z aukcji Ira & Larry Goldberg

Ale nie ma się czemu dziwić. To wyspa, na której ziemia rodzi kamienie, a niemal każdy wykop fundamentów, kończy się natrafieniem na ślady antycznej działalności przodków. I nie zgadniecie, co mówią miejscowi… „A kto by to zgłaszał i czekał lata aż urzędnik łaskawie coś z tym zrobi…„. Bratnie dusze? ;)

Antyk czai się tu dosłownie na każdym kroku, co potwierdziły nawet odwiedziny w Agios Nikolaos. To miasto nazywane kreteńskim Saint Tropez, choć mi ze względu na strice turystyczny profil miasta przypominało trochę nasze rodzime Mielno ;) I otóż w środku miasta hoteli, tawern i pięknej zatoki widzimy taki oto wykop (który jak wiele inny czeka na fundusze na dalsze prace).

Budynki z 3 wieku p.n.e. w środku miasta
Budynki z 3 wieku p.n.e. w środku miasta

Ślady antyku nie tylko widzisz w wielu miejscach miast, czasem wręcz w nich… śpisz. Jadąc na Spinalongę widziałem słabo zachowane ruiny amfiteatru z czasów rzymskich. Jak się okazało ich stan to efekt całkiem współczesnej działalności ludzkiej. Nie więcej jak 200 lat temu Kreteńczycy, gdy wyspa zaczęła nabierać znaczenia turystycznego, dostali pozwolenie na użycie tamtejszych materiałów do budowy hotelów. Dziś to brzmi jak barbarzyństwo, jednak zagłębiając się bardziej w historię licznych okupacji tego kraju, jestem w stanie to bardziej zrozumieć, niż wówczas gdy to usłyszałem.

Pochmurne niebo nad Kretą
Pochmurne niebo nad Kretą… taaak… pochmurne…

Gdy po dwóch dniach przyzwyczaiłem się do afrykańskich upałów i zrozumiałem, że słowo pochmurne niebo w prognozie, ma zupełnie inne znaczenie niż w kraju nad Wisłą, postanowiłem, że czas ruszyć poza Guves (jako, że okolice zostały odhaczone). W końcu być na Krecie i nie zobaczyć Knossos? Punkt obowiązkowy, do którego zgodnie z radą miejscowych dołączyłem Muzeum Archeologiczne w Heraklionie. W końcu do Stolicy trafiają wszystkie ważne zabytki z czasów antycznych (w Polsce do Stolicy za to trafiają tylko strajki i manifestacje ;)).

Muzeum Archeologiczne w Heraklionie

Już w drodze do Muzeum mieliśmy okazję zobaczyć małe co nieco. Wystawka z antycznych kolumn, nagrobków czy słabiej zachowanej ceramiki niejako za budynkiem. Ruiny monastyru z okresu fenickiego łączące się z fundamentami Muzeum. W głębi duszy czekałem jednak na spektakularne monety, które będą towarzyszyć poznawaniu innych pamiątek antycznej działalności człowieka. Nie zapominając o sztandarowych pozycjach: złotej pszczółce, dysku z Fajstos czy głowie Minotaura. I tak jak w krajach z tego regionu, historia obejmuje tu szerszy okres. Zaczyna się na długo przed nadejściem Chrystusa, jeszcze w okresie neolitu około 5.000 lat p.n.e., a kończy praktycznie w miejscu, w którym nasza dopiero zaczyna. Na długo przed wybiciem pierwszych monet, choć małych obiektów z piękną symboliką nie brakowało już od pierwszej sali. A były to pieczęcie.

Na długo przed monetami - pieczęci

Ale to nie one przyciągały wzrok większości zwiedzających. Złota biżuteria, setki antycznych broni, pięknie zdobiona ceramika, wazy wielkości człowieka (czasem nawet go zawierające ;)), efektowne tarcze, mozaiki, rzeźby… mógłbym tak wymieniać tylko co wam to powie… Lepiej pokażę kilka zdjęć ;)

Monety, monety, monety ♥♥♥

Przyznaję, na pierwszą monetę w Muzeum trzeba było naprawdę długo czekać. Trafiła się dopiero na piętrze, gdzieś bliżej końca całej ekspozycji. Ale było warto czekać! W sali poświęconej mitycznej grocie Idajskiej, w której Reja (lub Gaja) ukryły Zeusa przed Kronosem, wśród skarbów, które w niej odkryto, leżała ona:

Złoto z Jaskini Idajskiej
Złoto z Jaskini Idajskiej

Przepiękna moneta, która zwiastowała, że jestem na dobrej drodze :). I nie myliłem się. Dwie sale później trafiłem do korytarza w całości poświęconego mennictwu! Trafiłem do małego raju, który inni zwiedzający mijali raptem pobieżnie rzuciwszy okiem, a ja suma summarum spędziłem w nim więcej czasu, niż w reszcie obiektu.

Monety, monety, monety… Mennictwo kreteńskie na przykład przedstawiono w formie takiej mapy:

Numizmatykę potraktowano niejako po macoszemu, jednak choć poświęcono jej mało miejsca, to samą ekspozycję przygotowano naprawdę ciekawie. Zaprezentowano setki pojedynczych monet, z różnych okresów wpływów, w formie ciekawie ułożone tablic tematycznych. Pokazano jak różnorodny pieniądz krążył po Krecie, jak przedstawiał się system pieniężny, jakie monety bili dani cesarze. Nie zabrakło też skarbów!

No właśnie, skoro już przywołałem znaleziska, to na zdjęciu pokazałem malutki, skromny skarbik oboli. Przy tej gablotce z kolei przyznaję, że opadła mi szczęka… Jeżeli wiecie jak wyglądają dzieci przed witryną sklepu z cukierkami, to ja właśnie tak tam stałem wlepiony w szybkę ;). Z resztą spójrzcie sami.

To oczywiście nie był oczywiście koniec, ale nie mogę przecież was tak obedrzeć z samodzielnego odkrywania Muzeum Archeologicznego, gdybyście kiedyś na Kretę trafili. Z muzeum wróciłbym też z fajną książką poświęconą monetom Krety, niestety zabrakło dla mnie egzemplarza w wersji angielskiej :(. Zaoszczędzone pieniądze skrzętnie wykorzystała za to moja druga połówka, wracając z kosmetykami na bazie oliwy…

Wyspa trędowatych – Spinalonga

Spinalonga - wyspa trędowatych
Spinalonga widziana od strony Eloundy

To jedno z miejsc, które naprawdę warto zobaczyć. Przyznaję, że w pierwotnym planie nie miałem jej zwiedzać, jednak za namową Anety daliśmy się z drugą połówką skusić. I choć to mała wyspa z wciąż świeżą historia, która zaczęła się w XV wieku, a skończyła dopiero w 1957 r., to jest w niej coś niesamowitego. W dużym skrócie jej historia wygląda tak:

Spinalongę zabudowali Wenecjanie w latach 1579-1586 i to z tych czasów pochodzą widoczne na zdjęciu powyżej mury. Postanowili oni wykorzystać świetne położenie wysepki dla celów wojskowych, nawet mimo braku źródła wody pitnej. Postawiono na niej fort, pozwalający pomieścić nawet tysiąc żołnierzy, by nikt niepostrzeżenie nie mógł wpłynąć do zatoki. W okolicach XVIII wieku Kreta jednak przechodzi pod panowanie tureckie. Ten sam los spotyka Spinalongę. Turcy początkowo wykorzystują wojskowy potencjał wyspy, jednak z biegiem lat, nie czując zagrożenia od strony morza, powoli przekształcają wyspę jako miejsce do życia i handlu. Tak się dzieje, aż do odzyskania niepodległości przez Grecję.

Na początku XX wieku Spinalongę wciąż zamieszkują jednak pojedyncze rodziny tureckie, które nie mają zamiaru się z niej wyprowadzić. Sprytni Grecy stawiają na fortel by wygonić dawnego okupanta. W 1903 roku zakładają na wyspie kolonię trędowatych (leprozorium), walcząc w ten sposób z panującym na wyspie trądem, uważanym wówczas za chorobę zakaźną… To w skrócie o historii wyspy. Myślę, że XX wieczną historię każdy zainteresowany znajdzie sobie sam ;).

Kreta – piękne miejsce na wakacje

Bezdenne jezioro w Agios Nikolaos
Bezdenne jezioro w Agios Nikolaos

Nie będę jednak kłamał mówiąc, że na Kretę wybrałem się w trakcie urlopu poszukiwać śladów antyku. Nie. Pojechałem tam złapać wiatru w żagle i dobrze wypocząć. I był to strzał w dziesiątkę. Piękne okolice, błękitne morze, niesamowita pogoda i bardzo smaczna kuchnia. Czego mogłem chcieć więcej, od miejsca, w którym czas płynie nieco wolniej. W końcu jak mawiają miejscowi „Siga siga…”

Jak już jesteśmy przy Antyku…

Oooogłoszenia parafialne :). Znamy już termin jesiennej edycji  TWNA. Odbędzie się ono w Krakowie u Czapskich w dniach 20-21 października 2017. Rezerwujcie terminy (jakbyście się zastanawiali czy warto, tutaj znajdziecie kilka moich argumentów – KLIK). Ja będę, tym bardziej, że w Muzeum otworzono nową wystawę „Moneta Imperium„.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *