Pierwsza moneta ma być wyjątkowa, specjalna. Powinno się ją pamiętać przez lata. Odpowiednio wyselekcjonować i dokładnie przemyśleć nim dokona jej zakupu… Bzdura! Po latach pamiętamy poszczególne monety, ale te, które były wyjątkowe. Niekoniecznie te pierwsze…. Zapraszam więc na moją małą, sentymentalną podróż po tych „pierwszych”.
Zawsze lubię ten moment w trakcie swojego urlopu, kiedy to na spokojnie mogę poświęcić cały dzień swoim monetom. Biorę wtedy zgodnie z radą wybitnych numizmatyków szklaneczkę dobrego 'napoju’ z lodem, kilka potrzebnych książek, odpalam lampkę i ruszam do odległych czasów. I to właśnie podczas wczorajszej „podróży” na nowo odkryłem grosza, od którego wszystko się na poważnie zaczęło.
Moja pierwsza moneta to…
Nie mówię, że pierwsza moneta nie jest ważna. Oczywiście, że jest. Rozpoczyna naszą przygodę z numizmatyką. Nie mam jednak bladego pojęcia, jaka była moja pierwsza moneta! Nie wiem, co trafiło w małe rączki młodego Marcina, gdyż numizmatyką zacząłem interesować się stosunkowo późno. Jasne, pamiętam z dzieciństwa rybaki, czy banknoty z nadmierną ilością zer, jednak ani jedna nie utknęła szczególnie w pamięci. Pierwszą taką monetą jest tysiączka z Janem Pawłem II…

Moneta, która gościła lub gości niemal w każdym domu. W moim przypadku dwie takie monety przechowuje do dziś moja babcia. Trzymała je wówczas niczym skarb. Włożone w papierki, umieszczone w specjalnym, niebieskim pudełeczku. Jakież było moje zdziwienie, gdy po latach dowiedziałem się, że są warte kilkanaście złotych… Ot kolejne oszustwo okresu PRL.
Lata później zacząłem jednak zbierać monety. I tak do mojego małego zbioru obiegówek poprzedniego ustroju zaczęły trafiać świeżo kupione monety.
Krótka fascynacja okresem Królestwa Polskiego

Królestwo Polskie i jego monety bite w latach 1917-1918 były pierwszym okresem, który zacząłem w pełni świadomie zbierać. Poszerzałem wiedzę, poszukiwałem nowych odmian, wariantów, w czym pomagał mi kupiony „Specjalizowany katalog…„ pana Jerzego. Wsiąkałem coraz głębiej w świat numizmatyki. Poznawałem też jak emocjonująca jest walka o kolejne egzemplarze ;) No dobra… poznawałem jak bardzo rozczarowująca się ta walka. Wszystkie ciekawsze egzemplarze zgarniał mi sprzed nosa tajemniczy użytkownik P…g (pozdrawiam serdecznie ;)). Czy to fenigówkę z wyraźnym wykruszeniem stempla, czy dwudziestkę z pięknym double-die.
Pierwszą monetą z tego okresu była najpospolitsza z nich. Przeciętna 10-fenigówka 1917, choć dziś nie będę w stanie wskazać, która to. Była taka nijaka… Doskonale za to pamiętam tę fenigówkę ;). To była moja pierwsza mennicza moneta tego okresu. Piękna sztuka z zegarowym połyskiem. To wtedy zrozumiałem, że stan zachowania ma znaczenie. Zacząłem się też nudzić tym okresem. Kilka nominałów, dwa lata bicia. Potrzeba było czegoś więcej…
Mały, antyczny wyskok

Na długo nim trafiłem na swoje pierwsze TWNA kupiłem sobie kilka rzymków. Antyk zawsze wydawał się być fascynującym okresem pięknych numizmatów, więc nie mogłem nie ulec jego pokusie. Choć przyznaję, że pierwsze sztuki, które mi się trafiły „dupy nie urywały” ;). Kilka brązów, pospolity, powycierany denarek i taki suberat. Do dziś nie mogę zrozumieć co kierowało mną, gdy zdecydowałem się go po latach sprzedać. Pewnie fakt, że zarzekałem się wówczas, że nie mam czasu na antyk… Taaa…. Napisał Marcin czekając na świeżo kupionego denara ;)
Pierwszy grosz w kolekcji…

Czyli moneta, którą zawsze chciałem mieć. Grosz praski! Duża, charakterystyczna, srebrna moneta, która była przez lata najważniejszym środkiem płatniczym. Swój pierwszy kupiłem w okresie początków fascynacji okresem monet Polski Królewskiej. To grosz Wacława II Czeskiego i przyznaję, że zdecydowałem się wówczas na bardzo ładną sztukę.
Szukałem wtedy jeszcze jakiejś niszy dla siebie. Jasne, marzyłem o dukatach, ale ceny tych monet są NIEBOTYCZNE ;). Podobnie podchodziłem do talarów, które mógłbym kupować zdecydowanie za rzadko. Podobały mi się trojaki, ciekawe wydawały się orty, a wszystko zmienił jeden kupiony w licytacyjnych emocjach Krakus ;)
Od niego wszystko się zaczęło…

Gdyż przyznaję, nie planowałem go kupić, gdy pierwszy raz zobaczyłem jego aukcje. Jednak jako, że do końca licytacji pozostawały minuty, cena wydawała się okazyjna, a moneta ładna, postanowiłem, że ustawię snajpera. Gdy tydzień później miałem już go w rękach nie mogłem nacieszyć się swoim zakupem. Mała, raptem dwucentymetrowa monetka z pięknym popiersiem króla, ładnym orłem. Misterna robota krakowskiego mincerza, wykonana ponad 400 lat temu! Wówczas myślałem, że był nawet menniczy ;).
Dziś to nie jest ani mój najpiękniejszy grosz, ani najrzadszy, czy najciekawszy. Mam do niego jednak ogromny sentyment i to on mnie zmotywowała do napisania tego wpisu. Dlaczego? Gdyż od niego zaczęła się moja fascynacja tym nominałem, która trwa do dziś.
A wy pamiętacie…
Jaka była wasza pierwsza moneta w zbiorze? Dajcie znać w komentarzu, co trafiło do niego jako pierwsze. Powiedzcie, czy tylko ja nie pamiętam swojej pierwszej monety, czy wy też tak macie ;)?
Pamiętam swojego pierwszego trojaka. Pospolity Kraków, którego trzymam z sentymentu w zbiorze, choć z tego rocznika mam już dużo ładniejszy :)
Świetne zdjęcie z tym praskim. Musiałem się zastanowić gdzie tkwi haczyk ;)
Dzięki. Staram się trochę urozmaicać treści ;)
Witam,
Pierwsza fascynacja monetami – mały, może sześcioletni chłopiec ogląda monety zbierane przez swojego dziadka. Żadna wielka kolekcja, popularne monety wyławiane z obiegu: Kościuszko, Kopernik, Kolumna Zygmunta i rarytas – Mieszko i Dąbrówka :)…
Dobrze pamiętam moją pierwszą monetę, chociaż to było ponad 30 lat temu: ort bydgoski 1621. Egzemplarz mocno sfatygowany, otrzymany w prezencie „na zachętę” od prawdziwego Numizmatyka (nota bene starszego pana, sąsiada, któremu sporadycznie pomagałem, a on opowiadał mi o swojej kolekcji). Później było klasycznie: Polska Królewska, krótko brązy antyczne Konstantyna i jego synów i powrót „do korzeni”. Obecnie, od prawie 15 lat – grosze. Czytając ten wpis pomyślałem, że równie dobrze mógłby opisywać moją historię…
Pozdrawiam
Dziękuje za podzielenie się nią :) Faktycznie mamy sporo punktów stycznych. Pomyśleć jak dużo może dać jedna moneta na początku przygody. Jak rozbudzić pasję.
Witam
Pamiętam jak znajomy numizmatyk namówił mnie na zbieranie monet i zabrał mnie pierwszy raz w życiu na giełdę w 1995r. do Lublina. Chciał pokazać mi jak dużo monet można kupić na takich giełdach. I jak do dziś pamiętam że mnie pokusił i zafascynował okres II RP, a miałem okazje kupować monety z okresu Starej Polski (właśnie ten okres teraz zbieram) i z okresu Księstwa Warszawskiego za śmieszne pieniądze nieporównywalne z dzisiejszymi cenami, bo przykładowo 1/3 talara ładne kosztowała 60zł. Na dzień dzisiejszy skupiłem się na jednym okresie i królu Janie II Kazimierzu, choć w kolekcji trzymam również monety z innych okresów ale tylko w pięknych stanach.
Pozdrawiam
Lubię mennictwo Jana Kazimierza. Równie różnorodne co Zygmunta III, choć mniej doceniony (popularny) wśród kolekcjonerów. Fajnie posłuchać waszych historii :)
Pierwszą monetę z tych „w kolekcji” pamiętam, a jakże. Pozyskana za dzieciaka, z dwadzieścia lat temu, drogą znalezienia. Siedząc sobie na ławce i grzebiąc beztrosko nogą w ziemi oczom mym ukazał się mały krążek – grosz Augusta III z 1755, w dość ładnym stanie. Mam go do dziś :)