Przejdź do treści

Zbieranie monet? Po co nam to w ogóle?

Zbieranie monet jest znane ludzkości od wieków. Już w czasach antycznych pojawili się ludzie, którzy kolekcjonowali je, nie tylko dla wartości ekonomicznej. Monety zbierali cesarze, królowie, magnaci. Zbierali i zwykli ludzie. W XVIII-wiecznej Polsce ruch ten był tak silny, że mennica Gdańska specjalnie odbijała kolekcjonerom w metalach szlachetnych monety obiegowe. I choć tradycja jest tak silna, to czy w XXI wieku, to w ogóle ma sens? Przecież żyjemy w czasach, w których książką(!) jest uważana niemal za przeżytek… No właśnie?

Czy zbieranie monet jest nam potrzebne?

Nie! I nie próbujcie mi wmówić, że bez niego nie da się żyć. Nawet sympatycznie wyglądający wąsacz, Abraham Maslow, gdyby kolekcjonował monety, nie umieścił by ich na piramidzie na dwóch pierwszych piętrach.

Monet przecież nie zbiera się bezrefleksyjnie
Przecież nie zbieramy „bo inni to robią” ;)

Jest jednak coś magicznego w tych kawałkach blachy z obrazkami, cyferkami i literkami, że tysiące osób na świecie poświęcają im czas. Piękno? Rzadkość? Historia? Może wszystkiego po trochu… Bo o ile do dwóch pierwszych stopni piramidy Maslowa numizmatyka nie pasuje, to w trzech pozostałych na pewno widziałbym dla niej miejsce. W końcu zbieramy monety:

By poznawać…

Nic tak nie uczy historii, jak jej świadkowie – monety” powiedział mi kiedyś Remigiusz Bąkowski. Ktoś inny dodał, że „nie ma nic piękniejszego niż móc obcować z przedmiotami, które widziały więcej, niż kiedykolwiek nam będzie dane

I rzeczywiście jest w tym coś magicznego, gdy poznając czasy ostatnich Jagiellonów, możesz obracać w palcach mającego 500 lat półgrosza. Możesz chłonąć historię nie tylko z kart podręczników i książek, a również z przedmiotu, który te czasy pamięta. Dotknąć go, obejrzeć z każdej strony. Możesz mieć, co mogłoby leżeć w jednej z gablot Muzeum Historii, czasem za raptem kilkadziesiąt złotych.

Możesz sobie wyobrażać losy danych monet. Zastanawiać się, czy krążyła po królewskim dworze. Możesz też je poznawać!

Pieniądz towarzyszy nam na każdym kroku od wieków!

Z każdym miesiącem rozbudzania zainteresowania monetami, z każdą kolejną 'blaszką’ w kolekcji, sięgasz coraz głębiej. Już nie interesuje Cię tylko ile kosztuje i jaki stopień rzadkości ma dana moneta. Szukasz informacji o czasach w jakich była bita, co przeżywał naród, który ją wyemitował. Jaką wartość wówczas prezentowała. Poznajesz historię. A przecież „Naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie” (Piotr Konieczny).

Poznajesz wydarzenia, miejsca, herby i wiele więcej. Każdy kolekcjoner trojaków wie, skąd pochodzi fragment psalmu rozpoczynający się „QVI HABITAT IN…”. I dlaczego miał on wywołać wielkie oburzenie szlachty. Dlaczego Toruń na pierwszej swojej monecie talarowej przedstawił miasto, gdy to PŁONIE.

Wybity dla uczczenia obrońców Torunia w 1629 r.. Przynajmniej po raz pierwszy…

Poznajesz postaci, nie tylko te historyczne. Ludzi, którzy pasjonują się numizmatyką, podobnie jak ty. Muszę przyznać, że w naszym kraju jest to pasja wyjątkowo otwarta! I nie mówię tylko o poziomie, na którym „wchodzisz” do niej. Monety można kupić zarówno w cenie mieszkania, jak i butelki coli. Za dwadzieścia złotych możesz mieć 400-letniego półtoraka, czy (nawet kilka) boratynek. Mówię o kolekcjonerach, autorach opracowań, numizmatykach. Większość z nich jest naprawdę otwarta na rozmowy, dyskusje, pytania. Zarówno te zadawane w internecie, jak i na żywo, choćby w kuluarach aukcji. A skoro jesteśmy już przy aukcjach…

By polować!

Być może to pierwotne, nawet zwierzęce, ale jest coś w emocjach, jakie wywołuje walka o kolejne numizmaty do zbioru. Ta ekscytacja, ten dreszczyk niepewności, ta chwila triumfu! Zbieranie monet dostarcza mnóstwo emocji. I dawkuje je bardzo regularnie ;)

Szczerze? Myślałem, że po roku, czy dwóch, nie będzie mnie to już „kręcić”. Myślałem, że kolejne aukcje będą nudną monotonią. Myliłem się!

Wybieranie celu do upolowania to rytuał – zdjęcie z Zamkowej aukcji Marciniak

Na początku ekscytuje nas sama możliwość udziału. Możliwość podniesienia ręki z numerkiem na sali, złożenia limitu na aukcji. Do dziś pamiętam swój bój o Rembertowską markę na aukcji PTN. Nie mamy jeszcze wówczas aż takiego przekonania do rzeczy, które próbujemy zdobyć. Wraz z doświadczeniem licytujemy ze świadomością rzeczywistej rzadkości niektórych walorów. Szczególnie, gdy na pojawienie się części z nich czekamy latami!

Miałem to okazję zobaczyć podczas przygotowań do trzeciej aukcji Marciniak. Przyszedł do nas kolekcjoner II Rzeczpospolitej, który zjadł zęby na tym temacie. Zbiera ten dział niemal dłużej niż sama II RP trwała. Można by się więc spodziewać, że nic go już nie zaskoczy. A jednak! Widząc niektóre monety oczy cieszyły mu się jak dziecku przed sklepem z cukierkami. „Tej nigdy nie widziałem, tej nie widziałem tak pięknej”. To właśnie kolekcjonując dany temat długo, jesteśmy w stanie w pełni docenić niektóre walory!

By odkrywać…

Wbrew temu, że tą pasją parają się ludzie na całym świecie, od setek lat, to numizmatyka wciąż kryje w sobie dziesiątki tajemnic. Warszawa wciąż czeka na odkrycie, które monety Zygmunta III mogą pochodzić z tej mennicy. Mimo bardzo kompleksowych opracowań, jakie wychodzą, wciąż odkrywamy nowe odmiany monet. Właściwie im głębiej jakiś temat poznaję, tym więcej pytań się przy nim pojawia.

Niemal każdy okres ma w swojej karcie historii dziesiątki znaków zapytania. Odkryć jeden z nich to niesamowite uczucie. I wcale to nie musi być coś przełomowego, co pozwoli spojrzeć na numizmatykę zupełnie inaczej. Wystarczają drobne odkrycia. Choćby kupienie okazyjnie nieznanej odmiany ;).

Wciąż mi się gęba cieszy na jego widok ;)
Wciąż mi się gęba cieszy na jego widok ;) – więcej na jego temat tutaj.

Odkrywanie w numizmatyce przyjmuje niejedną formę. Gdy tak spoglądam na półkę z katalogami, wyraźnie widzę, że to właśnie pasjonaci mają ogromny wpływ na jej rozwój. Osoby, które nie podczas pracy zawodowej, a w swoim wolnym czasie, próbują rozwikłać powstałe podczas poznawania swoich monet pytania.

By podziwiać!

Nie da się wszystkiego kupić. Choćby bardzo się chciało. Nawet szóstka w Lotka nie wystarczy. W końcu od tysięcy lat, w setkach krajów, wybijamy dziesiątki różnych monet. Poznać całą Polską numizmatykę nie jest łatwo, a co dopiero światową. Zbierając monety jesteśmy jednak w stanie podziwiać.

Mi, gdy zobaczyłem tego dukata gdańskiego Jana Kazimierza oczy o mało nie wyskoczyły z orbit. Gdy go pokazałem swojej drugiej połówce, powiedziała „no ładny” ;). Widząc antyczną tetradrachmę, widzę piękno, którego nie osiągnięto już lata później. Patrząc na dzieła Hoehna, wiem, że był niedoścignionym mistrzem w swoim fachu. Widząc pokraczność polskich monet średniowiecznych lepiej rozumiem tamte czasy.

I jak nie podziwiać takich monet! Ale zakup należy dobrze przemyśleć…

Kiedyś odwiedzając nowe miasto szukałem sklepu z płytami i miejsca z dobrym piwem. Dziś zerkam za Muzeum i śladami historii…

By… zbierać monety

Jedni kontynuują pasję swoich rodziców, dziadków. Inni mają w sobie duszę kolekcjonera i traf chciał, że akurat padło na monety. Zbieramy, by mieć styczność z historią, lub by mieć w swoim posiadaniu coś, czego inni nie mają. By poczuć emocje polowania. By zapisać na kartach numizmatyki swoim opracowaniem. Powodów zbierania monet jest zapewne tyle, ilu jest kolekcjonerów.

I choć z biegiem lat będziemy mieli lepsze momenty, gorsze momenty. Będziemy zmieniać profil kolekcji, dokładać, odejmować kolejne okresy historyczne, to ważne, by wciąż sprawiało to nam radość. Jak mi teraz :)

Ps. A wy po co zbieracie monety? Dajcie znać w komentarzu! Zobaczmy, co jest waszą motywacją.

Komentarze

  1. Po co zbieram? Bo kocham to. Te emocje gdy trzymam któryś z walorów mojej kolekcji i nie tylko. Historia, którą opowiadają, piękno każdej z nich. Pomimo, że wiele z nich jest takich samych to jednak każda jest inna. Detale i szczegóły poszczególnych egzemplarzy sprawiają, że czuję się jakbym trzymał go pierwszy raz w rękach choć to już kolejny „Marszałek” z tego samego rocznika. Dzięki nim, monetom odkrywam historię, czasy kiedy inni obcowali z nimi, zwykli i niezwykli ludzie. Jak żyli, co robili, jaki był kiedyś świat. W jakich okolicznościach powstawały, służyły i znikały lub nie, na kartach historii. Ale są też emocje kiedy staram się pozyskać kolejną pozycję do kolekcji. Na początku nerwy, wyczekiwanie a później, kiedy już wiem, że jest moja przychodzi radość, euforia i spokój. Za to wszystko kocham te monety :) i za wiele innych emocji i rzeczy związanych z ich kolekcjonowaniem i obcowaniem z nimi. Pozdrawiam .

  2. Obecnie możemy wydać pieniądze na milion sposobów. Ja chcę wydawać je na, o ironio, pieniądze :), bo te pozwalają mi poznawać historię, mieć z nią realny kontakt.
    Ps. A zaraził mnie tym mój dziadek ;)

  3. Myślę, że sam najpełniej to ująłeś. Kolekcjonowanie to jeden z tych pozytywnych nałogów, których nie należy się pozbywać. Emocje, radość z posiadanych walorów czy ogrom wiedzy, której nam dostarcza są atutem nie do przebicia. Sam kolekcjonuję monety z całego świata z wieku XIX, który uwielbiam nie tylko w aspekcie numizmatycznym ale również w całości jako pewną wyjątkową historyczną, społeczną, kulturalną czy obyczajową epokę.

  4. Sam nie wiem, po co zbieram, chyba dla przyjemności obcowania z tak fantastycznie wyrażona w postaci środków płatniczych historią, Lubie obcować ze sztuką a każda moneta jest przejawem sztuki kształtowanym przez lata. Wielokrotnie uciekałem od numizmatyki, pozbywając się części zbioru i im bardziej starałem się uciec od monet, tym szybciej wracałem zauroczony nimi..Teraz nie staram się koncentrować stricte na jednym okresie czy władcy, a rzucam się w wir ukierunkowany kilkoma epokami czasami odległymi, robiąc bardzo egzotyczne wycieczki na łono mennictwa antycznego, przeplatając przyjemnością obcowania z monetami Zygmunta III, poprzez czysta rozkosz obcowania z groszami praskimi :-)

  5. Witajcie,
    Pamiętam jak kiedy byłem dzieckiem o wieku okolo 6 lat znalazłem w domu książkę, którą okazał się katalog monet od Grecji do nowoczesnych. Pamiętam jak z pierwszego spojrzenia antycznych monet zakręciło się w głowie, dalej były obrazki średniowiecznych monet, carska Rosja…Ja pamietam to uczucie jak by było to wczoraj, chociaż już minęło 30 lat😁. Z biegiem czasu te wszystkie uczucia transformowały się w te cele, które podał autor wyżej…Historia, odkrycie, piękno, rzadkość…
    A co dotyczy tej pierwszej książki w rodzinie tak mi do tych czasów nikt nie może przypomnieć skąd ona się u nas pojawiła.
    Serdecznie dziękuję za takie artykuły i życzę nowych pięknych walorów do kolekcji kazdemu!
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *