Ten krakowski szóstak 1626 można nazwać na wiele sposobów. Nie sposób jednak użyć tu określeń typu: standardowy, normalny, pospolity. Co to, to nie! I aby się przekonać, wystarczy spojrzeć w legendę jego awersu. Doszło tam do naprawdę efektownego błędu w tytulaturze!
Krakowowi błędy się zdarzają. Meresiński! Krzykną piłkarscy fani ;). Ja jednak pozostanę przy numizmatyce i skupię się na efektach pracy tamtejszej mennicy. Oto on:

Gdyby nie pierwsze pięć liter na awersie, mielibyśmy popularnego szóstaczka z końcówki panowania Zygmunta III Wazy. A tak mamy:
GROSS / SIGIS : III : D : G : REX…
Bardzo nietypowy błąd. Na monetach wszak spotykamy przebitki pojedynczych liter, drobne poprawki na stemplach. Tu jednak mamy do czynienia z całym słowem i to w miejscu imienia władcy (SIGIS)! A wisienką na torcie jest to, że słowo pochodzi z drugiej stronie monety (GROS).

Jak do tego mogło dojść?
No właśnie. Wyraźnie możemy wykluczyć, że to jakaś wada bicia. Błąd musiał powstać na etapie tworzenia stempla.
Rytownik poprawił na stemplu początek legendy nabijając na GROS słowo SIGIS (gdyż litery ze słowa „grosz” są wyraźnie słabsze). Nie zrobił tego jednak jak należy – nie oczyścił miejsca, nie rozpoczął na nowo.
Pierwotnie myślałem, że jest to efekt przerobienia ledwo zaczętego stempla rewersu. Nie mam jednak 100% pewności. Wydaje się, że pierwszym elementem jaki powinno się nanieść na stempel jest centralny element rysunku: popiersie czy tarcze. Stąd być może po nabiciu na cylinder służący za stempel popiersia króla, rytownik zwyczajnie się pomylił, rozpoczynając bicie legendy rewersu, a zauważywszy swój błąd szybko go skorygował. W końcu do wybicia słowa GROS miał wszystkie punce, gdyż litery te występują na awersie ;).
Unikalny Szóstak 1626? Rzadkość? A może populares?
Przymiotnik unikalny od razu skreślmy ;) Oto drugi egzemplarz z takim błędem:

Niestety nie pomyślałem zawczasu i nie zarchiwizowałem zdjęć tej monety. Zdążyłem jednak dokładnie porównać obydwie monety, efektem czego są dwa wnioski:
- Do wybicia awersu wykorzystano dokładnie ten sam stempel, choć egzemplarz z wpisu został słabiej wybity.
- Stemple rewersu są różne!
Co prowadzi nas do wniosku, że stempel awersu z błędem był długo eksploatowany, skoro dobrano do niego drugi rewers. Wniosek: błędem się nie przejęto i kontynuowano bicie omyłkowych szóstaków. Dwie pary stempli pozwalają też na wysnucie pewnej tezy o rzadkości.
Pomimo efektownego błędu trzeba założyć, że wybito ich dużo. Szacunki żywotności stempli srebrnych monet mówią o tysiącach egzemplarzy. Ile jednak mogło przetrwać do do dziś? Sądząc po śladach obiegu, nie mamy tu do czynienia z trafieniem skarbowym. W przypadku pojedynczych trafień zakłada się z kolei to małe kilka procent emisji.
W najgorszym wypadku mamy więc kilkadziesiąt sztuk, w najlepszym tylko 2! I to dla zbieraczy na drobne warianty – dwa różne ;) Ale to tyle w teorii. W praktyce katalogi takiej monety nie opisywały (zarówno Kopicki, Kamiński, jak i klasycy Zagórski czy Czapski).
[Aktualizacja] W najlepszym wypadku już nie 2, a 3 egzemplarze ;). Nie upłynęło w Wiśle dużo wody, a na aukcji na Allegro pojawił się trzeci egzemplarz tej odmiany. Po raz kolejny mamy jednak inny stempel rewersu niż w tytułowej sztuce (czy taki sam jak w drugiej aukcji, tego nie jestem w stanie powiedzieć). Niby częstotliwość występowania może zaskoczyć, jednak często jest tak, że po takiej fali, znikają one na wiele lat ;)

Zdecydowanie duża ciekawostka!
Można by rzec: pospolity szóstak 1626 w niepospolitej odmianie ;). Moneta z efektownym błędem, ciekawa zarówno pod kątem produkcji monet jak i samej legendy. A wszystko przez kilka poprawionych liter, którymi nieszczególnie przejęto się w epoce…
zdecydowanie sporo ciekawostka- na blogu robi się coraz ciekawiej :)
Dzięki! Niech tylko złapię oddech po 1 aukcji GNDM, to po czterodniowym odpoczynku w Boże Ciało trochę tu namieszam ;)